Listopadowe refleksje

Obok świata widzialnego, który doświadczamy naszymi zmysłami istnieje świat niewidzialny, z którym stanowimy wspólnotę Kościoła. Zmarli są bardzo blisko nas i możemy pomóc im w osiągnięciu nieba.

Życie ludzkie nie kończy się w momencie śmierci. Człowiek umiera jedynie dla otoczenia, które nie może już z nim rozmawiać, słyszeć go, ani dostrzegać jego nowej formy życia. Jednak jego duchowe „ja” nie przestaje istnieć. Nadal żyje, chociaż – ze względu na brak ciała – inaczej niż wtedy, gdy było z nim złączone.

Jeśli do wody wrzucimy sól, otrzymamy jeden produkt słoną wodę. Ale można ponownie rozłączyć dwa zmieszane składniki. Po wyparowaniu wody pozostanie sama sól. Gdy słony płyn poddamy destylacji, uzyskamy czystą wodę bez soli. Coś podobnego jest z człowiekiem. Żyjąc jest istotą złożoną z dwóch elementów: materialnego i duchowego. Tak samo będzie po zmartwychwstaniu ciał.

Śmierć jest odłączeniem duszy od ciała. Jest to przejście ludzkiego nieśmiertelnego „ja” do nowej formy istnienia. Z chwilą śmierci zanikają w ciele wszystkie przejawy życiowe. Ale nie zanikają one w samej duchowej duszy, która nie traci po śmierci ciała swoich cech –  takich jak: rozumność, zdolność do miłości lub nienawiści. Kościół uczy, że indywidualna dusza ludzka jest nieśmiertelna. Stworzona bezpośrednio przez Boga, istnieje po śmierci i kiedyś połączy się ponownie z ciałem.

Kościół naucza o istnieniu nieba, piekła i czyśćca. W niebie będą ci wszyscy, którzy tego pragnęli w czasie ziemskiego życia i byli posłuszni Bożym przykazaniom. Piekło to ostateczna konsekwencja całkowitego odrzucenia przez człowieka Bożego Miłosierdzia. Czyściec  to przejściowy stan pokuty i zadośćuczynienia za grzechy.

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że:

Ci którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba.

Czyściec jest więc raczej stanem oczyszczania, procesem dochodzenia do czystej miłości. Ogień czyśćca, w przeciwieństwie do ognia piekielnego – oczyszcza. Dusza cierpi, że nie kochała tak, jak powinna. Ubolewa nad każdą zmarnowaną na ziemi chwilą, która mogła być wykorzystana do  okazania Bogu miłości. Gdy człowiek żałuje za swoje winy, chcę się poprawić i szuka miłosierdzia Bożego w sakramencie pokuty i pojednania – uzyskuje przebaczenie najcięższych nawet grzechów. Grzechy lekkie mogą być odpuszczone także po śmierci. Jednak to możliwe tylko w przypadku tych, którzy – przynajmniej niedoskonale – kochali Boga i bliźnich i którzy w momencie śmierci poczuli szczery żal za grzechy.

Kto przez grzechy ciężkie całkowicie zniszczył w sobie dar miłości Bożej i umiera w takim stanie, czyli bez łaski uświęcającej, tego czeka wieczne potępienie.

Kościół w dogmacie świętych obcowania zapewnia nas o łączności wiernych na ziemi ze zmarłymi będącymi w czyśćcu i świętymi w niebie. Wszyscy stanowimy wspólnotę Kościoła, w której istnieje możliwość wymiany dóbr duchowych i wzajemnego wspomagania się. Zmarli będący w czyśćcu mogą, o ile Bóg na to pozwoli, mieć pewną wiedzę o nas i modląc się, wypraszać potrzebne nam łaski. Sami sobie jednak pomóc nie są w stanie. Liczą tylko na nasze wstawiennictwo. Dusza czyśćcowa może za zezwoleniem Bożym, prosić o modlitwę, mszę św., czy cierpienie ofiarowane w jej intencji. Ale uwaga – jeżeli Pan Bóg pozwala jakiejś duszy na kontakt z żyjącymi to nigdy nie odbywa się poprzez wróżby czy wywoływanie duchów. Pismo św. tego kategorycznie zakazuje:

Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary. Nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni.

Kościół przez wszystkie wieki zabraniał surowo takich praktyk, gdyż wiedział, że grożą one kontaktem z szatanem, który się wtedy uaktywnia. Egzorcyści stwierdzają liczne opętania, do których doszło po praktykach wróżbiarskich czy seansach spirytystycznych. Osoby, które miały łaskę kontaktu z duszami czyśćcowymi nigdy ich nie wywoływały. Dusze przychodziły same.

Dusze cierpiące w czyśćcu są wielkimi przyjaciółmi tych, którzy je wspierają tu na ziemi. Przez ich orędownictwo można otrzymać wiele łask. Zasada jest prosta: im więcej my im pomagamy, tym skuteczniej mogą wstawiać się za nami. Są jednak pewne warunki pomocy duszom czyśćcowym. Aby przyniósł należyty pożytek zmarłym, musi być on spełniony w stanie łaski uświęcającej. Należy więc dbać o częstą spowiedź, by móc swoje codzienne modlitwy, umartwienia i cierpienia owocnie ofiarować za dusze czyśćcowe.

Święci, wizjonerzy, mistycy, którym Pan Bóg udzielił na ziemi łaski poznania tajemnicy czyśćca, przekazywali na przestrzeni wieków to samo przesłanie: wszystko możemy ofiarować za dusze czyśćcowe: każdą modlitwę, każdy czyn, najdrobniejsze umartwienie, cierpienie, wyrzeczenie, to co sprawia nam trudności, niedogodności, codzienną pracę, wysiłek fizyczny, umysłowy, zwykłe zmęczenie.

Średniowieczna mniszka benedyktyńska i wizjonerka św. Gertruda ofiarowała zmarłym cierpiącym w czyśćcu wszystkie akty pokuty nie zostawiając sobie nic, czym mogłaby zadośćuczynić za swoje grzechy. Pan Jezus powiedział do niej:

Moja dobroć przyjmie każdy jeden krok, podniesienie z ziemi źdźbła słomy, najmniejsze słowo, każde pozdrowienie i każdą modlitwę za grzesznika lub sprawiedliwego, jeżeli uczyni się to wszystko wraz z dobrą intencją.

Opiekunką dusz czyśćcowych jest Maryja. Św. Gertruda zachęcała do modlitwy za zmarłych przez Jej wstawiennictwo, gdyż wiedziała, że Matki Bożej skutecznie oręduje za duszami czyśćcowymi. Rzeczywiście z relacji innych świętych również dowiadujemy się, że w dni i uroczystości poświęcone Maryi wprowadza Ona wiele dusz do Nieba. Ponadto Gertruda twierdziła, że ci ludzie, którzy mieli za życia szczególne nabożeństwo do Eucharystii po śmierci szybko opuścili czyściec. Święci Doktorowie Kościoła – Grzegorz i Hieronim twierdzili, że dusze czyśćcowe nie cierpią w tym czasie, kiedy odprawiana jest za nie Eucharystia.

Zmarli potrzebują naszej modlitwy wstawienniczej. Pomóżmy im skrócić czas oczekiwania na niebo: przez modlitwę, Mszę św. czy też przez ofiarowanie odpustu w ich intencji. Najpiękniejsze wieńce uschną. Wypalą się znicze, a nagrobki pokryją kurzem. Nie przeminie tylko modlitwa i Eucharystia.

Pamiętajmy o tych, którzy sami nie mogą już sobie pomóc. Może i my kiedyś będziemy potrzebować takiej pomocy.