„…Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny…”
Troszczę się o wszystko,
choć stale jestem zajęty,
jestem taki roztropny,
że i o Bogu pamiętam.
Oliwy mi nie trzeba,
mam solary słoneczne.
Dali mi gwarancję
– niemal na wieczność.
I nie muszę czuwać,
nie muszę być gotowy.
Czuwa za mnie
system alarmowy.
– Lecz jeśli o północy
rozlegnie się z nieba wołanie.
Cóż ja wówczas,
pocznę dobry Panie.