Mała, cicha izba.
taka skromna i uboga.
A jakże nam bliska,
jakże nam droga.
Mały Jezus cicho szepce;
urodziny przecież miałem…
Patrzy tacie w oczy;
i prezentu nie dostałem.
Józef w pokorze,
w wielkiej zadumie;
Bóg Cię obdarzył wielką łaską,
gdy dorośniesz to zrozumiesz.
Ja, ofiaruję ci prezent
jakiego na świecie nie było.
Najpiękniejszą, najczystszą,
ojcowską miłość.
U Maryi łza cicho
pod powieką płynie.
Patrzy z wielką troską
by niczego nie brakło rodzinie.
– Mała, cicha izba
żadnym grzechem nie skażona.
Taka uboga, ale czysta
wierna i błogosławiona.
A ja, pełen zachwytu,
kolana posłusznie zginam
i zadaję pytanie;
a jaka jest moja rodzina ?