«Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Ile razy mam przebaczać?
Czekasz co uczynię Mistrzu.
Nie mam czasu liczyć
Nie stworzyłeś mnie rachmistrzem.
Tylko do mnie stale mówisz
Bym z pokorą głowę nosił.
A mój nieprzyjaciel ?
Robi swoje, nawet nie przeprosi.
Jesteś sędzią sprawiedliwym,
Sądzisz ludzkie czyny.
Czemu mam wyciągać dłonie
Chociaż ja żem nie zawinił ?
Ten, co mnie skrzywdził
Dłonie schował do kieszeni.
Czy ten gest mój
Może jego zmienić ?
Ja bym zapomniał,
Ja bym przebaczył, ale…
– No właśnie; myślisz wciąż po ludzku
Po Bożemu wcale.
Przestań już się żalić i narzekać.
A raczej …
Stale Kochaj
Kochaj i przebaczaj.