A jednak się stało. Dokonać zbrodni i umyć ręce.
O takie zachowanie nam nie trudno. Narozrabiać, umyć ręce i jestem czysty.
– Zbliża się święto trzeba jak najprędzej z tym się uporać. Dorwiemy jakiegoś Szymka w drodze, niech pomoże, by skazaniec przyśpieszył.
I będziemy świętować. Tego nam potrzeba.
Jednak zatrzęsie się ziemia pod tobą, pękną skały i zagłuszą twój spokój. Zgaśnie telewizor i tylko krzyż zapłonie.
Spojrzysz ? potrafisz spojrzeć na siebie a potem na Niego.?
Kim Jesteś Panie, że za mnie umarłeś ? Teraz ja jestem obok Ciebie, jestem łotrem na tej ziemi, ale Ty.
Ty Jezu wszystko możesz zmienić, wspomnij na mnie jak wejdziesz do królestwa Twego.
Straszna ciemność, czas grozy się zbliżał
Ziemia głośno płakała pod krzyżem.
Szloch przejmujący zewsząd rozbrzmiewał
A łzy na klęczkach gładziły drzewo
Rozpromienione czerwoną tęczą.
Przebacz nam ten dzień, Rabii, zwycięzco.
Tymczasem na pół się rozdarła
W świątyni jedwabna zasłona.
Przejrzały oczy : On był naprawdę…
Idźcie ofiara skończona.