„…Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego…”
Jak świat długi i szeroki
każdy belkę nosi w oku.
Choć do zbawienia to zawadza,
nam to wcale nie przeszkadza.
Nie przejmuję się tym wcale,
swoje grzechy ciężko znaleźć.
Własnych człowiek nie dostrzega
gdy szczęśliwy i nic nie dolega.
A w ogóle, nie ma o czym gadać,
grzechów chyba nie posiadam.
Przecież żyję tak normalnie,
za to inni… skończą marnie.
Co za czasy, co za ludzie,
kiedy oni się obudzą.
Dnia każdego na ulicy;
ten przeklina, tamten krzyczy.
A mój sąsiad, co wyprawia ?
takich ludzi Bóg nie zbawia.
O tempora, o mores !
Społeczeństwo całkiem chore.
– Zamilcz głupcze! już czas i pora.
Swoich win nie umiesz zliczyć,
a na cudzych chcesz zrobić doktorat.