,,…Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć…”
Uparty człowiek
idzie ślepą ulicą.
Depcze kwiatki nadziei,
z nikim się nie liczy.
Czemu wybrał taką drogę
gdzie tylko osty porosły,
Czemu nie chce zboczyć,
człowiek wielkopostny.
Nie raz piorun strzelił,
nie raz zapłonęła zorza.
A on zamknął oczy,
serca nie otworzył.
Nie raz się potknął,
otarł kurz, dalej poszedł dumnie.
I nie zatrzymał się,
nie zrozumiał.
A Bóg – też jest uparty.
Nie gardzi ludzkim grzechem.
Dzisiaj nie wyrwę chwastu tego,
jeszcze poczekam.