Zawsze mówimy;
jeszcze nie pora, nie czas.
A jednak odeszli
i nie pytali nas.
Teraz oni są radośni,
cierpieć nie muszą.
Spokojni, szczęśliwi
u boku Chrystusa.
A nas…
ta rozłąka boli i smuci.
Zostawili, odeszli
i nigdy nie wrócą.
Nie zdążyłem przeprosić,
powiedzieć; dziękuję.
A teraz wyrzuty sumienia
gorzko smakują.
Nie patrzyłem w przyszłość,
każdą chwilą umiałem się tylko cieszyć.
A ks. Twardowski powtarzał,
żebym z miłością się pośpieszył.
Czy ktoś kiedyś
wstawi się za mną w niebie. ?
Czy pomoże wybielić moje winy…
… nie wiem.
Może warto tu na ziemi
dzisiaj coś zmienić, zacząć od nowa.
Żebym kiedyś, stojąc na progu
Niczego nie żałował.